1917. Bitwa bez szans na wygraną

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 2 tygodni temu
Kwiecień jest tym miesiącem, które obfituje dla mnie w rocznice mniej lub bardziej ważnych wydarzeń, które po prostu mnie interesują. To między innymi kolejne wspomnienia śmierci papieża Jana Pawła II, rocznice katastrofy smoleńskiej, zatonięcia transatlantyku "Titanic", czy w końcu rocznica wybuchu równie dramatycznego powstania w getcie warszawskim. Jak widzicie, tematyka jest od przysłowiowego Sasa do lasa, ale mi to nie przeszkadza, a choćby sprawia, iż mam masę powodów do szukania coraz to nowszych informacji na ten temat, a przez to poszerzać swoją wiedzę. Nie jest łatwe znalezienie na to czasu, ale z drugiej strony w życiu, a zwłaszcza w codzienności, tej zabieganej codzienności, warto na chwilę przystanąć i znaleźć czas tylko na siebie i rozwijanie swoich pasji i zainteresowań.
Dzisiaj chcę się z Wami podzielić dość ciekawym, jak dla mnie, artykułem na temat, a jakże by inaczej, powstania w getcie warszawskim. Temat dosyć ciekawy, ale i trudny, ze względu na ogólny stosunek Polaków i świata do tego, co działo się za murem getta. Ale może dlatego tak mnie to wszystko, co działo się w tamtym okresie w getcie. Tym bardziej, iż co rusz odkrywam kolejne ciekawostki pomagające mi odkryć na nowo sens tego powstania. Nawet, o ile na pierwszy rzut oka wydaje się ono bezsensowne.

"Getto się pali, Warszawa krztusi się dymem". Powstanie widziane z obu stron muru

Los getta był adekwatnie przesądzony. Gdy Niemcy i kolaboracyjne oddziały wkroczyły za mur, podziemne organizacje żydowskie ruszyły do boju. Rozpoczęło się powstanie. W kolejnych dniach dzielnica żydowska była burzona i palona, a ludzie ukrywali się po piwnicach. Nad Warszawą unosiły się kłęby dymu. Po drugiej stronie muru konanie getta obserwują na ulicach Polacy. Jednym z symboli tamtego czasu stała się karuzela. Do dziś nie ma pewności, jak z nią było naprawdę.
Powstanie w getcie warszawskim. Dymy pożarów widziane z ulicy Wolskiej (autor nieznany, 1943, domena publiczna)
  • Ciągle słychać strzały. I te buty ciężkie Niemców. Słyszymy, jak chodzą i krzyczą: >>Raus! Raus! Raus!<<. Cały dzień" - wspomina po latach Halina Aszkenazy - Engelhardty.
  • W getcie walczą przede wszystkim ŻOB (Żydowska Organizacja Bojowa) i ŻZW (Żydowski Związek Wojskowy). Ta druga organizacja wzięła udział w największej bitwie powstania. Później jej rola przez lata była umniejszana i zapomniana.
  • Polska radiostacja nadawała na Zachód depesze o sytuacji Żydów, ale świat pozostawał obojętny na powstanie w getcie warszawskim. Jeden z emigracyjnych działaczy odebrał sobie życie, by w ten sposób zwrócić uwagę na tą tragedię.
  • Warszawiacy przyglądali się płonącej dzielnicy. Relacje świadków mówiły o podziwie i uznaniu dla postawy Żydów, ale pojawiają się też antysemickie wątki.
  • Czy pod murem płonącego getta działała karuzela pełna bawiących się, roześmianych ludzi? Tak zapamiętuje to Czesław Miłosz. Na ten temat pojawiają się różne opinie.
Niedziela Palmowa 1943 r. W Warszawie koncentrują się oddziały niemieckiej policji pomocniczej złożonej z Litwinów, Łotyszy oraz Ukraińców. Po mieście chodzą pogłoski o kolejnej planowanej przez Niemców akcji w getcie. Plotki te docierają do jego mieszkańców. Samo getto funkcjonuje już tylko w szczątkowej formie. Większość jego mieszkańców została wywieziona do obozów we wrześniu 1942 i w styczniu 1943 roku. Na terenie getta pozostało kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy zaczynają podejrzewać, iż zbliża się ostateczny koniec tej wybudowanej w 1940 roku zamkniętej dzielnicy żydowskiej.

Lecą granaty i butelki z benzyną. Początek powstania w getcie
Nocą nikt nie spał. Członkowie Żydowskiej Organizacji Bojowej pełnili straż i obserwowali ruchy wroga. Cywile ukrywali się w piwnicach i w bunkrach. Mieszkania pustoszały. Przed świtem w Wielki Poniedziałek nadeszły pierwsze pewne meldunki od obserwatorów: Niemcy i formacje kolaboracyjne otaczają getto kordonem. W tej sytuacji pozostające w gotowości oddziały Żydowskiej Organizacji Bojowej zajęły umocnione punkty na kilku ulicach.
19 kwietnia 1943 roku o godzinie 6 rano około tysiąc uzbrojonych żołnierzy Waffen SS przekroczyło mur i weszło na wymarłe ulice dzielnicy żydowskiej, m.in. od strony ulicy Nalewki. Bojownicy ŻOB "witają" ich obrzucając granatami i butelkami z benzyną. Zginęło kilkunastu Niemców, podpalono czołg, a w konsekwencji wojsko się wycofuje z zamkniętego terenu. Na tym jednak powstanie się nie skończyło, a wręcz przeciwnie - to dopiero był jego początek.
Jedno z najsłynniejszych zdjęć z powstania. Niemieccy żołnierze wypędzają cywilów z kamienicy. Z prawej Josef Blosche, znany zbrodniarz z getta (fotografia z Raportu Stroopa / Domena publiczna)
Ku zaskoczeniu wszystkich Niemcy wrócili zaledwie po kilku godzinach. Ustawione po aryjskiej stronie działa rozpoczęły ostrzał getta. Pomimo oporu żydowskich powstańców, wróg wszedł za mur i zdobył fragment terenu. Bojownicy wycofali się z dachów i mieszkań do piwnic i podziemi. Niemcy zaczęli akcję zatapiania kanałów, aby nie schronili się w nich walczący.
"Ciągle słychać strzały. I te buty ciężkie Niemców. Słyszymy, jak chodzą i krzyczą: >>Raus! Raus! Raus!<<. Żeby wyjść. Wiedzieli, iż ludzie się chowają. Ale my siedzimy cicho i nic, nie wychodzimy. Cały dzień tak. Wieczorem cisza. Można wyjść. Wracamy do swojego mieszkania, żeby się położyć" - w ten sposób wspomina dzisiaj pierwszy dzień powstania Hanna Aszkenazy-Egnelhardt.

Największa bitwa powstania w getcie warszawskim
Po południu pierwszego dnia walk atak na mur getta przy ul. Bonifraterskiej przypuścił oddział saperski AK pod dowództwem kpt. Józefa Pszennego pseud. "Chwacki". Polacy w ramach umówionej współpracy z ŻOB mają wysadzić fragment muru. Doszło do walki z Niemcami, jednak oddział musi się w końcu wycofać. Ataki innych grup AK powtarzały się w kolejnych dniach, niestety były nieskuteczne. Akcje na mniejszą skalę przeprowadzali też komuniści z Gwardii Ludowej.
Powstanie w getcie. Cywile schwytani przez niemieckich żołnierzy (fotografia z Raportu Stroopa / Domena publiczna)
"Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, iż wszystkie te akty odwagi dyktowane odruchem współczucia nie mogły w istotny sposób zmienić losów getta" - przyzna po latach Marek Edelman, jeden z przywódców ŻOB. W tej walce nie chodziło o realne zwycięstwo - opór miał być jedynie symbolem i zemstą za lata prześladowań.
W tym samym czasie na placu Muranowskim toczyła się największa bitwa powstania w getcie. Naprzeciw hitlerowców stanęli żołnierze Żydowskiego Związku Wojskowego - drugiej pod względem liczebności organizacji powstańczej. Na jednej z kamienic powiewają dwie flagi - biało-czerwona (polska) i biało - niebieska (żydowska). Powstańcy w oknach otworzyli ogień z karabinów, ale Niemcy nie pozostawali im dłużni. Bitwa trwała kilka dni. W jej trakcie ŻZW stosowała pewne podstępy - ktoś przebrany w mundur SS miał z zaskoczenia wziąć wrogi oddział, który został z powodzeniem ostrzelany. W końcu jednak powstańcy wycofali się.
Hitlerowcy obserwują płonącą dzielnicę. Pierwszy z prawej Josef Blosche (fotografia z Raportu Stroopa / Domena publiczna)
Zażarta walka w getcie trwała jeszcze przez kilka kolejnych dni, a nad Warszawą zaczął unosić się gęsty dym z palonej przez Niemców dzielnicy. Hitlerowcy posuwali się coraz dalej, atakując bunkry, w których ukrywali się ludzie i poszukując kolejnych. Podpalali domy miotaczami płomieni, a latające nad gettem samoloty zrzucały na nie bomby.
Powstańcy z ŻOB realizowane są na kilku umocnionych pozycjach. Za dnia ulice getta były puste, nie licząc Niemców. Do walk z reguły dochodziło po zmroku, gdy żydowskie patrole wychodziły z bunkrów. Której ze stron udało się jako pierwszej zdobyć broń i rozpocząć ostrzał, ta najczęściej wygrywała starcie.

Tragedia przy Miłej
Sytuacja mieszkańców getta z każdym dniem stawała się coraz bardziej dramatyczna. Brakowało dosłownie wszystkiego zaczynając od broni i amunicji, a kończąc na pożywieniu. Kamienice stawały w ogniu, albo zostały zniszczone na skutek ostrzału i bombardowań. Ludzie przesiadywali w kryjówkach, czekając na śmierć, albo wykrycie przez oddziały tłumiące zryw w getcie. Powstańcy z ŻZW, a później i z ŻOB, w grupach starali się wycofać na aryjską stronę.
Tłumienie powstania w getcie. Niemcy wyciągają z bunkra żydowskiego powstańca (United States Holocaust Memorial Museum / Domena publiczna)
Większość członków ŻZW, w tym jego przywódcy - Paweł Frenkel i Leon Rodal, ginie albo jeszcze w getcie, albo poza nim w wyniku obław lub przypadkowych starć z Niemcami. Rodal, po opuszczeniu getta, z mieszkania znajdującego się w pobliżu, zorganizował wraz ze swoją grupą wypady do żydowskiej dzielnicy po to, aby ratować cywilów. Zostaje jednak zabity podczas jednego z nich.
8 maja w znajdującym się przy ul. Miłej 18 życie odebrał sobie dowódca ŻOB - Mordechaj Anielewicz wraz z ponad setką towarzyszy broni. Jednak niektórym członkom sztabu organizacji udaje się przedostać kanałami za mur. Anielewicz wywodzący się z prawicy ŻZW przez lata zostaje zapomniany. Wszystko dlatego, iż śmierć ponieśli niemal wszyscy powstańcy przynależący do organizacji oraz niechęć wobec nich ze strony ocalałych członków lewicowej ŻOB.
Radiostacja Komendy Głównej AK i Delegatury Rządu nadawała depesze o sytuacji w mieście, jednak świat zdawał się być obojętny wobec hitlerowskich zbrodni. 12 maja działacz Bundu, były radny Warszawy i działacz emigracyjnej Rady Narodowej, Szmul Zygielbojm odebrał sobie życie w Londynie. Miał to być tragiczny protest przeciwko bierności Zachodu wobec Zagłady.
"(...) Może śmiercią swą przyczynię się do wyrwania z obojętności tych, którzy mogą i powinni działać, by teraz jeszcze, w ostatniej bodaj chwili, uratować od niechybnej zagłady tą garstkę Żydów Polskich, jaka jeszcze żyje" - napisał w ostatnim liście.

Warszawa patrzy na getto
Znad sporego fragmentu okupowanej stolicy przez prawie miesiąc unosiły się kłęby dymu, ale po drugiej stronie muru życie toczyło się dalej dotychczasowym rytmem. Strażacy pilnowali, aby ogień z pożarów nie rozprzestrzenił się na inne części miasta. Warszawiacy z otaczających getto ulic codziennie obserwowali ból i agonię Żydów. Ale jak na nie reagowali?
Niemcy przeczesują dzielnicę żydowską (fotografia z Raportu Stroopa / Domena publiczna)
"W całym mieście silne podniecenie. Ludność Warszawy śledzi walkę z podziwem i wyraźną życzliwością dla walczącego getta" - przekazywali w jednym z podziemnych radiotelegramów Adolf Berman i Leon Feiner. W innej wiadomości wysłanej na Zachód podali: "Postawa obrońców budzi wśród ludności kraju podziw, wśród Niemców - zawstydzenie i wściekłość".
Przebywający po aryjskiej stronie Ignacy Samsonowicz zanotował: "Reakcja ludności polskiej na rozgrywające się wypadki nie jest jednolita. Drobnomieszczaństwo i lumpenproletariat zatrute propagandą oenerowsko - hitlerowską odnoszą się obojętnie, a choćby z kpinami do tragedii żydowskiej. Organizacje niepodległościowe pragnęłyby przyjść z pomocą oblężonym, niestety nie jest to jednak w tej chwili możliwe. PPR, jak zwykle, zachęca naród polski do ogólnego powstania, obiecując pomoc czerwonej armii".
Tłum po aryjskiej stronie patrzy na płonące getto (Domena publiczna)
Karuzela pod murem
Spory o postawę Polaków podgrzał Czesław Miłosz swoim wierszem "Campo di Fiori". Przedstawił w nim sytuację, jaką miał zaobserwować w Wielkanoc 1943 r. przez okno w tramwaju. Miłosz zapamiętał karuzelę na placu Krasińskich, na której beztrosko bawili się dzieci i dorośli. A nieopodal, tuż za murem, ludzie ginęli od strzałów i ognia. Poeta tak to opisał:
"(...) W Warszawie przy karuzeli,
W pogodny wieczór wiosenny,
Przy dźwiękach skocznej muzyki.
Salwy za murem getta
Głuszyła skoczna melodia
I wzlatywały pary
Wysoko w pogodne niebo (...)
Czasami wiatr z domów płonących
Przynosił czarne latawce,
Łapali skrawki w powietrzu
Jadący na karuzeli.
Rozwiewał suknie dziewczynom
Ten wiatr od domów płonących,
Śmiały się tłumy wesołe
W czas pięknej warszawskiej niedzieli.
Jest to temat, który po dziś wzbudza wiele kontrowersji. Czy poeta rzeczywiście widział działającą karuzelę z bawiącymi się na niej ludźmi w momencie, kiedy tuż obok rozgrywał się dramat powstania? W "Tygodniku Powszechnym" Miłosz dopełnił jeszcze ten obraz: "Tramwaj na dość długo zatrzymywał się przy placu Krasińskich i widziałem kręcącą się karuzelę łańcuchową i wzlatujące na niej pary. Słyszałem też komentarze do tego, co działo się za murem getta, w rodzaju: >>O, spadł<<*. Nie wymyśliłem więc tej sceny".
Dworzec Gdański w Warszawie. Na dalszym planie płonące getto (Domena publiczna)
"Wesoły nam dzień nastał"
Również Ryszard Matuszewski po latach wspominał ową karuzelę. Twierdził jednak, iż była ona albo nieczynna, albo nieużywana. Podobnie Stanisław Soszyński wskazywał, iż była nieczynna, stała w nieco innym miejscu i adekwatnie nikt z niej w tamtym czasie nie korzysta. Jednak żyjący po aryjskiej stronie z fałszywymi dokumentami Nathan Gross potwierdził relację Miłosza: "W pierwszy dzień świąt zaprosili nas na uroczysty obiad sąsiedzi (...). Po obiedzie wszyscy wyszli na plac Krasińskich, gdzie odbywała się świąteczna zabawa. Kolorowy tłum przyszedł się bawić jak co roku od wiek wieków. Wesoły nam dzień nastał, więc przy skocznej muzyce dorośli i dzieci płyną w górę i w dół na karuzeli, na tle płonącego getta, młode pary wzlatują w niebo na rozpędzonych huśtawkach".
Podobnego zdania był prof. Zbigniew Wójcik: "Z całym poczuciem odpowiedzialności stwierdzam, iż w pobliżu murów płonącego getta kręciła się karuzela, a na niej jeździli ludzie. Byłem wstrząśnięty tym widokiem. (...) Nie uważam tego wydarzenia za jakiś symbol stosunku naszego społeczeństwa do Żydów w czasie okupacji hitlerowskiej".
Płonące getto sfotografowane pod koniec kwietnia 1943 r. Zdjęcie wykonano z wiaduktu żoliborskiego. Po lewej w głębi widoczny jest dom przy ulicy Inflanckiej 1 (Domena publiczna)
Powstanie w getcie warszawskim. Miasto krztusi się dymem
Ogółem w stosunku Polaków do wydarzeń w getcie "dominował ton współczucia i uznania", jak zanotował 20 kwietnia 1943 roku Ludwik Landau, warszawski ekonomista, który w czasie wojny pisał kronikę najważniejszych wydarzeń.
Z kolei Marcin Wyrzykowski, aktor i reżyser teatralny, pisał w swoim wojennym dzienniku: "Getto ciągle się pali. Wiatr wieje na wschód, więc cała Warszawa krztusi się dymem, co jej słusznie przypomina tę tragedię ludzką. Nie mogę się pogodzić z tą myślą. (...) Jestem tak przygnębiony, tak przybity, jak nigdy. I ten wstyd za poniewierane człowieczeństwo!".
Landau dodawał, iż kiedy jedni wyrażali sympatię dla powstańców, u niektórych ujawnia się antysemityzm "wywierający w takiej chwili wyjątkowo złowrogie wrażenie". Jak zapamiętał kronikarz, większość ludzi obserwowało walkę z pozycji neutralnego widza.
Ruiny getta w 1947 r. Widoczny kościół św. Augustyna przy ul. Nowolipki, jedyna ocalała budowla w centralnej części getta (Mikołaj Sprudin / PAP)
Helena Merenholc, ukrywająca się poza murami getta, zapamiętała: "Wśród przechodniów słyszę: Żydki się smażą, święta nam psują, musimy przez nich chodzić piechotą". W podobnym tonie wypowiadał się prof. Feliks Tych: "Zawróciłem gwałtownie w kierunku postoju platform konnych i wsiadłem. Kiedy wóz ruszył, jakiś niechlujnie ubrany siedzący naprzeciw mnie mężczyzna powiedział: >>Żydki się smażą<<, ale nikt nie podjął tematu".
W ostatnich dniach kwietnia 1943 roku Landau pisał, iż "stosunek do Żydów różnych grup społeczeństwa bodaj iż zmienił się w toku tej walki na korzyść (...) Walki realizowane są w pełni i spotykają się z uznaniem ze strony choćby najbardziej antysemickich grup".

Koniec Wielkiej Synagogi
16 maja dowódca sił pacyfikacyjnych, Jurgen Stroop, nakazał wysadzenie Wielkiej Synagogi przy ul. Tłomackie. W swoim raporcie, do którego załączono zdjęcia z walk w getcie, zameldował: "Była żydowska dzielnica mieszkaniowa przestała istnieć!". Ci, którzy nie zginęli w walne, zostali wyłapani i wywiezieni do obozów. W kolejnych miesiącach trwało wyburzanie tego, co pozostało z getta. Kiedy w sierpniu 1944 roku wybuchło drugie powstanie w Warszawie, teren dawnej dzielnicy żydowskiej był już tylko pustynią pełną gruzów.
Do walki w getcie stanęło ok 1-1,5 tys. powstańców. Niemcy do stłumienia go rzucili ok. 2 tys. ludzi oraz sprzęt. Ogółem w czasie walk i po nich życie straciła większość powstańców i cywilów, którzy w kwietniu 1943 roku pozostawali w getcie. Łącznie było to ponad 50 tys. ludzi. Straty hitlerowskie były symboliczne - zginęło od kilkunastu do kilkudziesięciu żołnierzy.


źródło: https://wiadomosci.onet.pl/warszawa/powstanie-w-getcie-warszawskim-1943-przebieg-walk-i-postawy-polakow/rl388sx

* Jest to nawiązanie do tego, iż ludzie w getcie podczas powstania często wyskakiwali przez okno
Idź do oryginalnego materiału