1929. Pod znakiem patronów naszego kraju

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 1 tydzień temu
Karol Wojtyła, będąc jeszcze biskupem krakowskim, porównał św. Wojciecha w dziejach historii Polski do symbolu chrztu, natomiast świętego Stanisława - do symbolu bierzmowania. Myślę, iż nie bez powodu we wspomnienie tego pierwszego zostaliśmy poinformowani o wyborze nowego biskupa diecezji sosnowieckiej, natomiast we wspomnienie św. Stanisława, przypadające dzisiaj, dotychczasowy biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej, z której wywodzi się wielu kapłanów naszej diecezji, Artur Ważny, objął ją w "swoje" posiadanie. Bez wątpienia nasza diecezja potrzzebuje i oczyszczenia, niczym za pośrednictwem sakramentu chrztu św. i duchowego umocnienia co dokonuje się za pośrednictwem sakramentu bierzmowania. Bardzo chciałam być na tym wydarzeniu, co jakoś mi się udało.
Widzę choćby pewne teologiczne uzasadnienie wyboru dzisiejszego dnia na formalne objęcie władzy nad diecezją. Wystarczy przeanalizować psalm oraz Ewangelię przewidzianą na wspomnienie świętego Stanisława - słowa refrenu psalmu głoszą, iż "My ludem Pana i Jego owcami", Ewangelia zaś opowiada o Jezusie, jako Dobrym Pasterzu (jest to ten sam fragment, który słyszymy w Niedzielę Dobrego Pasterza). Na początku myślałam, iż wszystkie Czytania zostały dobrane na tą okoliczność, jednak po powrocie do domu i skonfrontowaniu ich z tym, co przewiduje lekcjonarz odkryłam, iż zmieniono tylko Pierwsze Czytanie zostało zmienione (opowiadało o wyprowadzeniu Abrama z rodzinnych stron i objęcia w posiadanie nowej ziemi). Myślę, iż cała Liturgia Słowa doskonale wpisywała się w całą uroczystość, co zostało podkreślone i w kazaniu wygłoszonym przez (jeszcze) administratora apostolskiego abp Adriana Galbasa oraz w przemówieniu wygłoszonym przez (już) biskupa sosnowieckiego Artura Ważnego.
Uroczyste formalne objęcie diecezji (ale nie ingres), odbyło się w sosnowieckiej bazylice katedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jest to zarazem siedziba biskupa naszej diecezji, co symbolizuje chociażby jego fotel. Przez blisko pół roku nieobsadzony, teraz pojawił się nad nim herb nowego Pasterza z jego biskupim hasłem - "Patris corde" (łac. Ojcowskim sercem). Czy takim sercem obejmie naszą diecezję? Pozostaje w to wierzyć.
Całe wydarzenie rozpoczęło się uroczystą procesją wejścia przez środek świątyni. Przy uroczystym śpiewie hymnu "O Stworzycielu Duchu przyjdź" na przód posuwali się przedstawiciele LSO, księża posługujący w parafii, księża wchodzący w skład diecezjalnego Kolegium Konsultorów, dziekanów poszczególnych dekanatów, aż w końcu biskupów-emerytów, biskupa administracyjnego i biskupa nominata. Wszyscy byli uśmiechnięci, bo oto po wielu miesiącach niepewności mamy nowego biskupa, który od dzisiaj przejmuje stery w diecezji. choćby kanclerz Kurii podzielił się z nami tym, iż ktoś go zaczepił jakiś czas temu i przyznał, iż co prawda ksiądz arcybiskup Galbas tak pięknie mówi i tak pięknie się do nich uśmiecha, ale my byśmy chcieli już swojego. I oto stało się - "Habemus episcopum" (mamy biskupa).
Po obrzędach wstępnych kanclerz kurii odczytał bullę Stolicy Apostolskiej datowaną na 23 kwietnia 2024 r.: "Ponieważ Kościół Sosnowiecki, pozbawiony swojego biskupa, powierzony został kierownictwu Czcigodnego Brata Adriana J. Galbasa SAC, chcemy zatem teraz ustanowić dla niego nowego Rządcę diecezji i duchowego Przewodnika". Bullę biskupowi Arturowi Ważnemu przekazał jego poprzednik, arcybiskup Adrian Galbas. Została ona ukazana też zgromadzonym wiernym, a po kościele rozniosły się gromkie brawa.

Bp Artur istotny i abp Adrian Galbas z bullą papieską
Po wysłuchaniu czytań i psalmu z lekcjonarza, głos zabrał, po raz ostatni jako administrator miejsca, arcybiskup Adrian Galbas. Swoją homilię zatytułował jednym prostym słowem "Wyjdź", nawiązującym i do Pierwszego Czytania, i do sytuacji swojego następcy. W jego ocenie ten tekst jest energetyczny, bo oto 75-letni Abram, stojący na czele rodzinnego klany, mający i pieniądze i władzę, słyszy: "Wyjdź ze swego kraju, z twojej ziemi rodzinnej i idź do kraju, który ci wskażę". Była to prośba trudna, ale i szalona, opierająca się tylko na obietnicy. Arcybiskup podkreślił, iż Abram miał zostawić to co widzialne, konkretne i to co ma, a pójść za tym co niewidzialne, niekonkretne i obiecane. Ale jak sam zaznaczył duchowny - "Na tym właśnie polega wiara. Na bezgranicznym zaufaniu Słowu". Dopiero kiedy Abram poszedł, Bóg objawiał przed nim tajemnice Ziemi Obiecanej. Jednak trzeba pamiętać, iż decyzja ta była przełomowa nie tylko w historii Abrama, ale wręcz całego narodu. Arcybiskup pokazał, iż owocność tamtej decyzji można zobaczyć w zmianie imienia. Oto nie był już Abramem - kochającym ojca, ale Abramem, czyli kochającym ojcem. A więc jest różnica, bo kochający ojca to syn, a kochający ojciec, to ojciec. Można więc powiedzieć, iż ten człowiek dojrzał z syna stając się ojcem, "z tego, który był prowadzony, tym, który mógł prowadzić innych, który mógł za innych odpowiadać, wspierać ich w drodze i w walce, bo sam przeszedł swoją drogę i swoją walkę".
Było to nawiązanie do wyjścia biskupa Artura, który do niedawna miał w miarę ustabilizowane życie. A jednak usłyszał owo: "wyjdź i idź do ziemi, którą ci wskażę". Jak zauważył arcybiskup, być może nowym biskupem targały negatywne emocje, ale jednak zdecydował się na przyjście do "ziemi nowej, obiecanej, do Kościoła w Sosnowcu". Mnie zaś na myśl przyszły tutaj słowa jednej z pielgrzymkowych pieśni: "Bóg go doprowadzi, tam gdzie mu obiecał, ziemię lepszą, ziemię swą. Wytrwać tylko trzeba, by nie stracić Nieba tego, Ziemi tej".
Następnie administrator zastosował grę słów zaznaczając, iż "chociaż biskup ma na nazwisko Ważny, daje nam się poznać w Kościele bardziej jako odważny". Opisał go jako człowieka, który nie chce być "ważny", czy też koncentrować uwagi na sobie, bo wie, iż w Kościele to stanowisko należy się Komuś innemu. Jest jednak odważny, a ta odwaga będzie niezbędna w nowej funkcji. Dlaczego? Bo "tylko odważni ruszają w kierunki tego, co niepewne. Tchórze zostają w cieplarniach ". Podziękował nowemu biskupowi za podjęcie tej niełatwej decyzji zapewniając go, iż "diecezja sosnowiecka to Ziemia Błogosławiona, nie przeklęta".
Dotychczasowy administrator skrytykował również niektóre zachowania: "To >>exit<<, >>wyjdź<<, dotyczy także wspólnoty tego Kościoła, który ma przed sobą przyszłość, choć niektórzy specjaliści od wszystkiego uważają, iż tak nie jest. Mówią, iż to diecezja do zorania, do skasowania i do czego tylko jeszcze. Oni są pewni, iż bp Artur jest dziewiątym z kolei biskupem, któremu papież proponował te diecezję, imion ośmiu poprzednich jednak nie potrafią wymienić, choć wiedzą, iż ośmiu odmówiło. Plotki rodzą plotki, a te kolejne. Gdy zapytać, skąd owi poinformowani mają swoje informacje, powołują się na swoje źródła, które nie wiadomo jednak skąd miałyby wypływać. Tak to już jest, iż po nitce łatwiej jest dojść do kłębka, niż mając kłębek, spróbować dotrzeć do początku nitki". A przecież "diecezja sosnowiecka nie jest do zaorania, tylko do nieustannego obsiewania". Zdaje sobie sprawę z tego, iż w diecezji wiele spraw wymaga naprawy i iż potrzebna jest systematyczna i solidna formacja księży oraz odzyskiwanie zaufania tych wiernych, którzy na skutek tego, co się działo, owo zaufanie utracili. Trzeba jednak widzieć też dobro, jako tutaj istnieje - w duchownych oraz w świeckich.
Arcybiskup Galbas w swojej homilii odniósł się do tezy papieża Benedykta XVI, iż z perspektywy upływu lat coraz lepiej widać, iż w Sobór watykański II można podzielić na "sobór ojców" i "sobór mediów". Chociaż ojcowie soborowi chcieli odnowy Kościoła i w tym kierunku szły wypracowane przez nich dokumenty, to ukierunkowana przez środki masowego przekazu recepcja nadała im inny wymiał. Wyraźnie było widać wybiórczość w podejmowaniu i eksponowaniu tematów oraz wypaczenia i zafałszowania ich intencji. Administrator porównał to do diecezji sosnowieckiej - "Istnieje diecezja w rzeczywistości i diecezja w mediach, które eksponują tylko to, co chcą, w dawce w jakiej chcą i z komentarzem z jakim chcą". W tym momencie życzył on biskupowi Ważnemu, aby "słuchał przede wszystkim Słowa, a nie medialnych przekazów. Podejmował decyzje, które wynikają z głębokiego rozeznania, z odwagi, a nie z brawury i po konsultacji z mądrymi ludźmi. Nie zaś decyzje, których oczekują łowcy klikalności".
Na koniec podziękował za każdy wyraz sympatii i życzliwości, jakiego doświadczył podczas półrocznego zarządzania diecezją zaznaczając, iż "diecezja pozostanie mi bliska. Nie tylko geograficznie, ale najgłębiej serdecznie! Zawsze będę o niej myślał trochę >>moja diecezja<<. Choć już nie jurysdykcyjnie, to jednak pozostaje moja". Przeprosił też za swoje niedoskonałości, a także poprosił o opiekę nad całym diecezjalnym ludem Świętych Patronów Diecezji oraz św. Stanisława.Swoje wystąpienie podsumował niejako zachętą do nowego biskupa i nas wszystkich: "Exit. Wyjdź. Wyjdźmy. Wielka Obietnica czeka".
Po wyznaniu wiary, którego pierwsze słowa zostały wypowiedziane przez nowego biskupa, co było tym samym Jego symbolicznym Credo, usłyszeliśmy krótkie przemówienie, jakie dla nas przygotował. Rozpoczął je od przywołania słów Psalmu 100 - "Służcie Panu z weselem", zapewniając, iż chce razem z całym ludem diecezji sosnowieckiej służyć Panu z weselem, a nie w smutku, zawstydzeniu czy lęku. Podkreślił, iż św. Wojciech i św. Stanisław zapraszają nas do kształtowania swojej wiary we wspólnocie kościoła, która nie jest wspólnotą doskonałych, a raczej wędrujących z ufnością ku Bogu. Poprosił, aby początkiem naszej służby Bogu była adoracja Najświętszego Sakramentu obiecując, iż postara się, aby w większej ilości świątyń na terenie diecezji była możliwość wejścia i pomodlenia się. Bo "jeśli bez modlitwy pójdziemy do ludzi, wystarczy nam cierpliwości do pierwszego trudnego słowa, które usłyszymy, a przeczytany w Internecie niesprawiedliwy lub złośliwy komentarz wyprowadzi nas z równowagi i wybrzmi wulgaryzmami albo zamknie nas w depresji". Tak samo chciałby sprowadzić tutaj siostry klauzurowe, które będą trwały na nieustannej modlitwie. Zdaje sobie sprawę, iż "świat niekoniecznie będzie to rozumiał, ale kościół powinien". Apelował o dbanie o czyste sumienie i jego formację, a także o wzajemne troszczenie się o siebie i modlitwę za drugiego człowieka.
Następnie nawiązał do słów dzisiejszej Ewangelii wyciągając z niej trzy zdania. Pierwsze z nich to "Ja jestem dobrym Pasterzem i znam owce moje". Nawiązał w nim do tak częstego odchodzenia ludzi od wiary. Jednak nie szukał przyczyny tego zjawiska tylko i wyłącznie w wiernych, ale też w księżach, którzy potrafią osądzać i krytykować, nie słuchając i nie znając ich serc. A żeby dać dobry przykład zapowiedział, iż w najbliższym czasie chce odwiedzić wszystkie 23 dekanaty znajdujące się w diecezji. Następnie przeszedł do słów "A moje mnie znają". Według biskupa Ważnego "Dobrego Pasterza poznać po tym, iż zna swoich wiernych, ale i iż daje się sam poznać wiernym". Nawiązał tutaj do tego, iż od kilku dni, kiedy przebywał na terenie swojej nowej diecezji, usłyszał wiele dobrego o wielu kapłanach od ludu. Uznał to za piękne świadectwo współpracy zachęcając do niej w każdej parafii poprzez działalność Parafialnych Rad Duszpasterskich i Rad Ekonomicznych. Zdradził też, iż marzy o parafiach jako o wspólnocie wspólnot, gdzie wielu odnajdzie swoje miejsce. Apelował przy tym o formację dzieci i młodzieży, szukania adekwatnych sposobów towarzyszenia i pomagania opiekunom w przygotowaniu dzieci do sakramentów świętych, podjęcia troski o chorych, najsłabszych i najuboższych, aby nikt nie był wykluczony i zapomniany. Tłumaczył, iż księża nie mogą być jak najemnik, który "szuka Boga dla zarobku, dla uznania, dla honorów. Szuka Boga ze względu na siebie. Siebie stawia w centrum". Przyznał iż nastał czas kryzysu, a zarazem sprawdzenia, jacy kapłani tak naprawdę są. Bo "każdy łatwiej wygląda na dobrego pasterza, kiedy jest dobrze", ale kiedy jest trudno okazuje się, kto jest najemnikiem. Najemnik często ucieka, bo zależy mu na sobie, a nie na ludziach. Nie koniecznie chodzi tutaj o zmianę miejsca, czasami wystarczy bierność, obojętność, milczenie czy uzależnienia.
Nowy pasterz wytłumaczył też, "kto nie jest pasterzem". Podał tutaj dwa przykłady - złodzieja i rozbójnika. Złodziej to taki pasterz, który chce nazwać swoimi nie jego owce. Dobry kapłan wie, iż wierni nie należą do niego, ale do Jezusa. Posługuje w taki sposób, aby jak najlepiej poznali Pana. Związuje ludzi z Panem, a nie koncentruje ich na sobie, ani też nie przywiązuje do siebie. On też nie przywiązuje się zbytnio do jednych wiernych, zaniedbując czy nie dostrzegając drugich. Nie przywiązuje się do miejsc, instytucji i urzędów, w których pracuje, ale jest otwarty na zmiany. Z kolei rozbójnik jest groźny, bo niszczy i zabija owce. Ukryty często za pozorami świętości, pobożności czy też ascezy, przekonuje i przywiązuje drugiego do siebie, oswaja by nim manipulować i go wykorzystywać. A potem zamiast przynosić owocom pomoc czy ratunek, przynosi im cierpienie i dewastuje serce w dosłowny sposób rujnując ich życie.
Swoje przemówienie zakończył cytatem "Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić". Wyjaśnił, iż te słowa zapraszają do "nawrócenia pastoralnego, do ciągłej zmiany mentalności, do przejścia z duszpasterstwa zachowawczego do duszpasterstwa misyjnego". Nie można nie myśleć o tych, których Jezus chce przyprowadzić do siebie z powrotem, a choćby po raz pierwszy. Poddał przy tym pytanie, iż to może z powodu księży, braku ich świadectwa, troski, a choćby doznanej krzywdy kiedyś odeszli z kościoła. Tych wszystkich biskup istotny zaprosił na nowo do wspólnoty wierząc, iż "z pomocą Bożej łaski i Waszego trudnego, ale i bogatego doświadczenia, będziemy razem odnawiać Chrystusowy Kościół", który "rozkwita, (...) owocuje wieloma, wieloma dziećmi (...), który wydawał się do niedawna jeszcze niepłodny, zaczyna rodzić. Rodzi wielkie obfitości. Czasami rodzi w bólach". Wyraził zaufanie, iż w tych słowach sprzed ośmiu wieków (pochodzą z Bulli kanonizacyjnej św. Stanisława z 1253 r.) jest zawarta obietnica samego i dla współczesnych wiernych. "A On obietnic dotrzymuje".
Nie wiem, czy pierwszy raz w tym miejscu, ale w takiej roli - na pewno
Bardzo ważnym momentem, obok odczytania bulli papieskiej, było złożenie podpisów pod stosownymi dokumentami przez biskupa Ważnego, arcybiskupa Galbasa, kanclerza Kurii oraz diecezjalnego Kolegium Konsultorów. Następnie przybito pieczęcie, jakby po prostu chciano powiedzieć: "Amen, niech się stanie". Moment ten nastąpił pomiędzy kazaniem wygłoszonym przez abp Adriana Galbasa, a wyznaniem wiary.
Składanie podpisów
Na koniec uroczystości biskup nominat dostał legitymację duszpasterską kapłana diecezji sosnowieckiej, taką samą, jaką posiada każdy nasz kapłan (hm... interesujące czy księża salezjanie też, wszak nie tyle należą oni pod diecezję, ile pod inspektorię, która skupia pod sobą kilka diecezji. Szkoda, iż ksiądz Darek od nas odszedł, bo bym się go o to zapytała). Również dotychczasowy administrator diecezji, abp Adrian Galbas otrzymał na pamiątkę podarunek, związany z jego sportową pasją do biegania. choćby kanclerz kurii się śmiał, iż skoro katedrę sosnowiecką oraz archikatedrę katowicką dzieli 12 kilometrów, to arcybiskup spokojnie może przetruchtać ten odcinek nie tylko bez paszportu, ale też bez większej zadyszki. A tak na serio to zaznaczył, iż metropolita zawsze będzie mile widziany w naszej diecezji, która poniekąd stała się też Jego diecezją.
Mam tylko nadzieję, iż z powodu objęcia we władanie nowej diecezji, biskup Artur istotny sam nie stanie się męczennikiem. I iż pod jego rządami zostanie ona chociaż w niewielkim stopniu oczyszczona z niechlubnej opinii, także w kręgach kościelnych. Bo jak to powiedział w swojej homilii abp Adrian Galbas - "Diecezja sosnowiecka to Ziemia Błogosławiona, nie przeklęta (...) nie jest do zaorania, tylko od nieustannego obsiewania. (...) Potrzebne jest też widzenie ogromu dobra, które tu istnieje; w duchownych i świeckich. W ludziach po prostu".
Przed biskupem Arturem Ważnym teoretycznie 18 lat urzędowania na zajmowanym stanowisku (do 75 r. ż., kiedy powinien przejść na emeryturę z racji wieku). Mam nadzieję, iż będzie to mądrze i dobrze wykorzystany czas, z pożytkiem dla diecezji, ale też jego samego. Że schodząc ze swojej funkcji bliżej mu będzie do chwały, niż wstydu, a diecezja nie będzie miała aż tak złej sławy. Aby był Dobrym Pasterzem, a nie złodziejem i rozbójnikiem. Zresztą od całej diecezji dostał życzenia, które były grą słów - aby był nie tylko Ważny, ale też OD-Ważny oraz U-Ważny. Tego Jemu, sobie i całej diecezji życzę.
Biskupi rządzący naszą diecezją - bp P. Skucha (emeryt), abp A. Galbas (dotychczasowy administrator), A. istotny (nominat) oraz G. Kaszak (emeryt)
Uroczysty ingres bp Artura Ważnego do katedry sosnowieckiej będzie miał miejsce w dniu 22 czerwca br.

Zdjęcia pochodzą ze strony internetowej diecezji sosnowieckiej (link)
Pełny tekst kazania arcybiskupa Adriana Galbasa -> link
Pełny tekst przemówienia biskupa Artura Ważnego -> link
Idź do oryginalnego materiału