25 kwietnia dzień alienacji rodzicielskiej

zycieaspergera.blogspot.com 5 lat temu
Jest kilka faktów, którymi pragnę zwrócić Waszą uwagę na problem alienacji rodzicielskiej:

  • Ilość rozwodów w 2017 w Polsce: 65 000
  • Na dolnym Śląsku ilość rozwodów w ciągu roku wzrosła w niektórych powiatach o 85%
  • Drugim najczęstszym motywem próby samobójczej u dzieci są nieporozumienia rodzinne
  • 730 prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży odnotowała policja w 2017 roku. Według psychiatrów, mogło ich być choćby sto razy więcej
  • W 2017 roku statystycznie 15 osób dziennie odbierało sobie życie, co oznacza prawie 5,5 tys. osób rocznie.




Nie wiem czy wiecie, ale w XXI wieku wciąż funkcjonuje ustawa Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy z 1964, a na pilne rozprawy w sądach rodzinnych czeka się kilka miesięcy, po czym realizowane są czasem latami. Sądów zwykle nie interesuje dobro dziecka, które jest przydzielane temu rodzicowi, z którym aktualnie zamieszkują. Ta luka w prawie pozwala "porywać" dzieci jednemu rodzicowi i takie "porwanie" jest tak długo legalne, aż sąd nie zabezpieczy i/lub nie ustali kontaktów z dzieckiem obojgu rodzicom. Rodzic "przetrzymujący" dziecko zostaje z dzieckiem już na stałe dzięki wyroku lub postanowienia sądu rejonowego.

Na rozwodach zarabiają głównie prawnicy, którzy podsycają konflikty małżonków po rozejściu lub jeszcze przed. Sędziowie kierują się w sprawach emocjami, ponieważ nie ma w Kodeksie Rodzinnym żadnych sztywnych zasad czy tabel regulujących kontakty z dziećmi i proporcjonalnie do nich alimenty tak jak to ma miejsce w krajach zachodniej Europy. To, jak szeroką opiekę nad dzieckiem otrzyma rodzic, z którymi aktualnie dzieci nie zamieszkują i jakiej wysokości otrzyma alimenty jest sprawą całkowicie nieprzewidywalną - zależną od nastroju sędziego, jego wcześniejszych doświadczeń, zranień i (jak wiadomo) zasad - "tego nie lubię, to mu dofasolę więcej".

Świadczenia 500 plus oraz wszelkiego rodzaju zapomogi z mopsu są przywilejami tego rodzica, u którego dzieci mieszkają, a wizyta lekarska może być realizowana tylko w jednym ośrodku zdrowia, do którego zapisane jest dziecko. jeżeli więc synek przebywający na urlopie u taty w Gdyni zachoruje na anginę, a na stałe mieszka z mamą w Koszalinie, to dwójka facetów spędzi 6 godzin w samochodzie i przejadą razem 400km, aby pediatra mógł zapisać dziecku antybiotyk.

Po rozwodzie w większości przypadków dzieci zostają z mamą wg starego schematu - facet pracuje, kobita zostaje w domu. Ojciec wg bardzo starannie zakorzenionych stereotypów ma na dziecko zarabiać i w ten sposób najlepiej udowodni swoją miłość do krewnych. Sądy z automatu "rozdają" widzenia ojca z dziećmi w ilości dwa razy w miesiącu - zwykle na weekend plus ewentualnie kilka godzin w tygodniu. o ile tata chce więcej - sprawa przeciąga się latami, a ojciec musi udowadniać (a i tak bez żadnych gwarancji), iż ma dla dziecka mnóstwo czasu, umeblowany pokój, jest zdrowy, wolny od nałogów, iż ma czas na szerszy kontakt z dziećmi. Oczywiście mamy nie są sprawdzane pod tym kątem mimo, iż są wg równości prawa takimi samymi obywatelami, jak mężczyźni.

Po wielu latach walki z "widzimisię" sędziów różnego rodzaju, którzy przecież nie mogą być odpowiedzialni za lipne wyroki, które serwują (bo przecież kodeks jest tak niekonkretny, iż sędzia może dać 1 lub 25 dni widzeń w miesiącu dowolnemu rodzicowi z dowolnym uzasadnieniem podkreślającym jego wyrok), dziecko zaczyna szczególnie mocno odczuwać brak kontaktów z brakującym w jego życiu rodzicem. Tak jak natura przykazała w świecie ludzi - pierwiastek kobiecy i męski stanowi prawidłowy wzorzec wychowawczy w rodzinie.

Po rozwodzie rodziców dzieciom najczęściej brakuje ojca. Niektórzy myślą, iż można go zastąpić dziadkiem lub konkubentem i jest to oczywiście prawda, jeżeli dziecko jest od urodzenia wychowywane bez ojca. W przeciwnym razie dzieci coraz bardziej tęskniąc za brakującym rodzicem przechodzą przez coraz ostrzejsze fazy melancholii, obwiniania samych siebie za rozwód rodziców, zazdrości okazywanej aktualnemu partnerowi rodzica, nienawiści i pretensji raz do mamy, z którą dziecko zostało, raz do nowego partnera mamy, a raz do samego ojca, który w oczach dziecka po prostu je "zostawił". Potem przychodzi obniżona samoocena, autoagresja, konflikty i upośledzone kontakty z rówieśnikami, a także epizody depresyjne o łagodniejszym lub ostrzejszym przebiegu. I nie mówię tutaj wcale o wyjątkach. Ponad połowa dzieci narażona jest na WIĘKSZOŚĆ zjawisk, o jakich piszę powyżej.

Jestem tatą - mężem po rozwodzie. U mnie na szczęście sprawy rozwodowe skończyły się w miarę dobrze, tzn. z możliwie małą stratą dla dzieci. Dzieci po prawie 3 letnim procesie otrzymały ze mną 47% czasu w roku. Kosztowało to wiele lat, wysiłku, walecznej walki i rezygnacji z wielu celów. Całkowite poświęcenie się dzieciom - spędzanie z nimi czasu, zabawy, wyjścia, znajomi dzieci, jedzenie, pranie, sprzątanie, ubieranie, wożenie, sporty. Jestem znacznie dzielniejszy niż kiedyś. Mogę z całą pewnością stwierdzić, iż jestem o wiele sprawniejszym rodzicem, niż niejedne pełne małżeństwo, a wszystko wokół mnie i dzieci jest poukładane i pracuje jak szwajcarski zegarek mimo zespołu Aspergera, który mam ja i mój starszy synek.

Mama moich dzieci - osoba do bólu zasadnicza zaakceptowała niezbyt przychylny dla niej wyrok poszerzenia mi kontaktów. Oczywiście jej serce doznało poczucia krzywdy, ale mimo wszystko doceniam jej chęć współpracy nad wychowaniem dzieci, ułatwianiem sobie wzajemnie, a przynajmniej nie utrudnianiu kontaktów. Pod tym względem mam wielkie szczęście. W Polsce żyje mnóstwo osób symulujących pobicia, ataki, choroby w imię oskarżeń i walki o kolejne dni spędzane z dziećmi, ograniczanie władzy rodzicielskiej drugiemu rodzicowi, a co idzie za tym - kolejne podwyżki alimentów.

Ja osobiście znam kilkanaście osób, które pomimo korzystnych sądowych wyroków - są izolowane od swoich dzieci czasem ponad kilkanaście miesięcy. Ten ogrom cierpienia, frustracji i tęsknoty przekłada się na ich funkcjonowanie - bankructwa ich firm, zwolnienia, "koczowanie" pod oknami swojego dziecka czasem wiele tygodni, problemy psychiczne, aż po całkowity upadek, targnięcie się na drogę przestępstwa lub samobójstwa - znam dwóch takich ojców.

Oczywiście jest cała rzesza drani, którzy porzucili swoje dzieci, wyprowadzili się, uciekli od kontaktów i nie chcą mieć za wiele wspólnego ze swoim dzieckiem - dotyczy to zarówno ojców, jak i matki. Nie o takich rodzicach ten wpis. Wszystko, co piszę powyżej dotyczy nieszczęśliwych rodziców, którzy nie mogąc wspólnie żyć nie mają możliwości być mamą lub (co częściej) tatą.

Proszę - pamiętajcie o tym. Nie o prawach ojca czy matki do dziecka. ale o prawach dzieci do ich rodziców. W sposób równy i sprawiedliwy.

Źródła:
https://www.rp.pl/Spoleczenstwo/303259946-Spada-liczba-samobojstw-w-Polsce.html
https://www.rp.pl/Spoleczenstwo/180929789-Rosnie-liczba-samobojstw-wsrod-dzieci.html
http://biqdata.wyborcza.pl/biqdata/7,159116,23554959,rozwody.html
Idź do oryginalnego materiału