"Pan przyjdzie i cię zabierze". Psycholożka łapie się za głowę: Zobacz, co robisz dziecku

"Zaraz cię zostawię", "to ja sobie idę", "pan przyjdzie i cię zabierze" - takie hasła można niemalże każdego dnia usłyszeć na ulicy, w sklepie, gdziekolwiek. Prawda jest taka, że rodzice mówią swoim pociechom to, co sami niegdyś słyszeli. Psycholog wyjaśnia, jak wielką krzywdę mogą im zrobić takimi słowami i wyjaśnia, dlaczego lęki trzeba oswajać.

Rodzice często nie są nawet świadomi, jak proste komunikaty, uwagi czy groźby, skierowane do dzieci, mogą im wyrządzić wiele krzywdy. Wystarczy wejść do większego sklepu, by usłyszeć mamę, czy tatę, którzy mówią do swojego dziecka teksty typu "uspokój się, bo ta pani Cię zaraz zabierze", "chodź szybciej, bo tu zostaniesz", "ja idę, jak nie chcesz, to sobie sam tu zostań, papa!". Straszenie dzieci jest tak powszechne, że nawet na nikim nie robi wrażenia. Kiedyś straszyli czarną Wołgą, wiedźmą itp.

Zobacz wideo Prawo Marcina o władzy rodzicielskiej: Szacunku nie buduje się na strachu [AUTOPROMOCJA]

A jeśli dziecko boi się np. jakiejś maskotki, to przecież nie ma lepszego argumentu, na wymuszenie jakiegoś zachowania - "bądź grzeczny, bo przyniosę (np.) czarnego misia/lalkę itp.". Przerażone dziecko zazwyczaj ustąpi, wycofa się i zrobi to, czego się od niego żąda. Wydaje się - wspaniale, efekt osiągnięty. Tyle że nie do końca tak jest. Bo często nikt nie myśli o tym, że groźby, straszenie mogą mieć konsekwencje w przyszłości. I to poważniejsze, niż może się wydawać.

To naturalne, że małe dzieci się boją. Kiedy trzeba zacząć się martwić?

O lękach i konsekwencjach z nimi związanych opowiedziała nam psycholożka Agnieszka Bojda-Kaczyńska, autorka książki psychoedukacyjnej o lęku "Lili i Kłaczek" i bloga lil'father, na którym pisze o blogu, emocjach, psychologii i wielu innych ważnych kwestiach w życiu człowieka. Psycholożka wyjaśnia, że lęk jest czymś naturalnym i może wydawać się zaskakujące - również potrzebnym

Gdy boi się nasza pociecha, chcielibyśmy jak najszybciej ten strach ukoić. Mamy też wrażenie, że jeśli nie skontrolujemy sytuacji, lęk naszego dziecka będzie bardzo eskalował i nadmiernie je ograniczał. To jest instynkt, pragniemy dla nich jak najlepiej i chcemy, by odważnie kroczyły przez świat, spełniały swoje marzenia. Ostatnio, gdy moja córeczka obawiała się zjechać ze zjeżdżalni, cisnęło mi się na usta "Lili nie bój się, latem zjeżdżałaś tu bez żadnych obaw!" Pomyślałam sobie wtedy: "Oho, niewiele jest dzisiaj we mnie tolerancji na to, by moje dziecko bało się czegoś, co opanowało już przecież jakiś czas temu".

- wyjaśnia, podkreślając, że lękom nie da się całkowicie zapobiec. Dlatego tak ważne jest, by je oswajać, sprawiać, by było ich mniej i żeby nie wywoływały tak silnych emocji. Przyznaje, że rozmawiając z rodzicami zawsze pyta ich, w jaki sposób reagują na strach dziecka, bo jest to bardzo ważne, jeśli chce się mu pomóc. Przypomina, że niektóre dziecięce lęki są bardzo charakterystyczne dla danego wieku. Określa się je mianem rozwojowych, mowa tu o lęku separacyjnym, przed ciemnością, czy obawą, że coś się stanie mamie lub tacie. To normalne, ponieważ dziecięcy mózg się rozwija i trzeba czasu, by maluchy nauczyły się patrzeć na problemy z pewnym dystansem i z odpowiedniej perspektywy.

W taki pozornie niegroźny sposób można przestraszyć dziecko.W taki pozornie niegroźny sposób można przestraszyć dziecko. Shutterstock/Bricolage

Jeśli lęk zaburza normalne funkcjonowanie dziecka lub nadmiernie je blokuje, powinniśmy poszukać pomocy specjalisty. Mogą to być sytuacje, gdy nasza pociecha ze strachu unika wychodzenia z domu albo spotkań z rówieśnikami. Należy zgłosić się po wsparcie również, gdy lęk powoduje problemy ze snem, apatię, brak apetytu lub ataki paniki. Oczywiście, reagujemy także zawsze wtedy, gdy dziecko samo prosi o pomoc i wyraża potrzebę udania się do psychologa

- wyjaśnia ekspertka. Dodaje, że niepokojące jest to, że rodzice często boją się szukać wsparcia u specjalistów, chociaż mają świadomość, że sami nie do końca potrafią pomóc.
Najgorsze co można zrobić, to zbagatelizować lęki swojego dziecka i... dodatkowo je straszyć. Niestety kiedyś takie zachowania były uznawane za normalne, dlatego i dzisiaj wielu rodziców straszy swoje dziecko, nawet nie są świadomi, że to źle, że robią mu krzywdę.

Psycholożka zwraca uwagę, że strach nie tyle trzeba zmniejszać, ile "wspierać w przeżywaniu go i budować u dziecka odwagę".

"Nas straszyli i nic nam się nie stało"

Jak reagować na strach dziecka? Jest to prostsze, niż może się wydawać, należy dokonać wszelkich starań, by dziecko poczuło się bezpiecznie. A przecież nic tak nie pomaga jak słynny przytulas rodzica, pogłaskanie po głowie, buziak, a nawet czuły uśmiech, okazujący wsparcie.

Możemy to robić słowami: "mam wrażenie, że się boisz", "wydaje mi się, że się przestraszyłeś". Unikajmy zapewnień typu: "Nie ma się czego bać", ponieważ mogą one doprowadzać do zaprzeczania lub umniejszania uczuciom naszej pociechy. To ważne, aby prezentować akceptującą postawę wobec emocji malucha. Wystarczy proste zdanie "Rozumiem cię. Rozumiem, że się boisz", które niesie w sobie ogromną moc. Dziecko dzięki niemu może odnaleźć w nas bezpieczną przystań. Czasami już te słowa powodują u maluchów pewne rozluźnienie, są zaproszeniem do przytulenia i zwierzenia się

- wyjaśnia Bojda-Kaczyńska, pokazując tym samym, że prawdą jest, iż dla malucha przytulenie rodzica to lek na wszystko.
Niestety wciąż są rodzice, którzy wchodzą z założenia, "że nas kiedyś też straszono i nic nam nie jest" i uważają, że w ten sposób mogą wpłynąć na swoje dziecko i wymusić na nim pewne zachowania. A przecież dziecko nie jest maszynką, czy robotem, to mały człowiek, bardzo emocjonalny i bystry. Wszystko, co dzieje się w dzieciństwie, ma większy lub mniejszy wpływ na jego życie. Wymuszanie straszeniem sprawi, że w życiu dorosłym będą mniej pewne siebie, będą obawiać się wielu rzeczy, co wpłynie na ich codzienne funkcjonowanie.

Ja zawsze mówię, że kiedyś tak było, jednak na szczęście od tamtego czasu wiele się zmieniło, przeprowadzono mnóstwo badań i rozpowszechniono cenną wiedzę dotyczącą rozwoju dzieci, do której kiedyś nie było dostępu. Obecnie wiadomo, jakie są dobre i efektywne sposoby rozwoju umiejętności emocjonalnych. Warto więc mówić wprost: "Nie zgadzam się, by straszono moje dzieci. Nie jest dla mnie ważne, co było kiedyś. Istotne jest dla mnie tu i teraz". Wychowywanie oparte na strachu wobec opiekunów czy wobec świata przynosi wiele złego. Dziecko czuje się nierozumiane, osamotnione w swoich przeżyciach, nieufne, zamyka się na innych, bo przecież mogą oni być źródłem zagrożenia.

- wyjaśnia psycholożka.

Agnieszka Bojda-Kaczyńska napisała książkę psychoedukacyjną o lęku "Lili i Kłaczek. Strachy na strychu", która uczy oswajać strach. Lili to kilkuletnia dziewczynka, która ma przyjaciela - stworka Kłaczka, który jest metaforą lęku. Czasem strach zaczyna narastać, co wpływa na losy przyjaciół i zaczyna ich blokować. Lili z Kłaczkiem zauważają to i z pomocą bliskich, kroczek za kroczkiem oswajają to, co straszne. Mały czytelnik ma możliwość im w tym towarzyszyć, dzięki czemu zdobywa cenną wiedzę o strachu i tego, jak się z nim uporać.

Czy zdarzyło Ci się straszyć swoje dziecko?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.