EuropaGospodarka

Dezindustrializacja przyczyniła się do milionów zgonów w Europie Wschodniej [BADANIE]

Do kryzysu umieralności w Europie Wschodniej w latach 90. przyczyniła się mająca miejsca w tym czasie dezindustrializacja

Po upadku żelaznej kurtyny w Europie Wschodniej miał miejsce kryzys umieralności o bezprecedensowej skali. W latach 90. liczba nadmiarowych zgonów w tym regionie kontynentu mogła wynieść nawet 7,3 mln. Przy czym, jak wynika z badania grupy ekonomistów, do tej katastrofy przyczyniła się mająca miejsce w analizowanym okresie dezindustrializacja. Na jej skutek doszło do znacznego pogorszenia się stanu psychofizycznego mężczyzn, co z kolei doprowadziło do znacznego wzrostu liczby zgonów. 

Liczba nadmiarowych zgonów w Europie Wschodniej mogła wynieść nawet 7,3 mln

Na początku lat 90. w państwach należących niedawno do bloku wschodniego liczba zgonów poszybowała w górę. Zgodnie z badaniem, na które powołują się ekonomiści, liczba nadmiarowych zgonów latach 1991-1999 w Europie Wschodniej mogła wynieść nawet 7,3 mln. Co warto zaznaczyć, wskaźniki umieralności wzrosły w byłych socjalistycznych państwach tak znacznie, iż jak widać na zamieszczonym na dole wykresie, w średniej w całej Grupie Wyszehradzkiej doszło do spadku oczekiwanej długości trwania życia mężczyzn. Z danych zaprezentowanych poniżej wynika również, iż w niektórych, a konkretnie w dwóch, byłych krajach należących do bloku wschodniego kryzys ten osiągnął znacznie większą skalę niż w innych.  

Źródło: Badacze Gábor Scheiring, Aytalina Azarova, Darja Irdam, Katarzyna Doniec, Martin McKee, David Stuckler, Lawrence King, “Deindustrialisation and the post-socialist mortality crisis”

Zobacz także: Potęga PRL: po dwóch dekadach nieistnienia nadal wpływał negatywnie na wzrost gospodarczy

Na Węgrzech współczynnik zgonów w latach 1988-1994 wzrósł do poziomów nienotowanych w tym kraju od lat 30., kiedy to miał miejsce Wielki Kryzys. Tak znaczny jego wzrost sprawił, iż oczekiwana długość trwania życia mężczyzn spadła aż o 1,5 roku w wyniku czego, analizowany wskaźnik dla całej Grupy Wyszehradzkiej w 1994 roku był wyższy o 3,57 lat od tego dla Węgier. Z kolei jeszcze w 1988 roku różnica wynosiła jedynie 1,81 roku. Przy czym, w Rosji miała miejsce jeszcze większa katastrofa. Wskaźniki umieralności zaczęły osiągać wartości niespotykane od powojennej klęski głodu, a oczekiwana długość życia mężczyzn w latach 1988-1994 skurczyła się aż o 7 lat (sic!). Doprowadziło to do tego, iż w 1994 roku w momencie urodzenia mieszkaniec krajów należących do Grupy Wyszehradzkiej mógł się spodziewać, iż przeżyje przeciętnego Rosjanina aż o 10 lat!

Dezindustrializacja pozbawiła wielu mężczyzn wszystkiego!

Czym ta katastrofa została spowodowana? Badacze Gábor Scheiring, Aytalina Azarova, Darja Irdam, Katarzyna Doniec, Martin McKee, David Stuckler, Lawrence King w swoim badaniu zatytułowanym „Deindustrialisation and the post-socialist mortality crisis” postanowili sprawdzić, czy za nią przynajmniej po części nie odpowiada chluba gospodarek centralnie planowanych, czyli przemysł. Ten zgodnie z literaturą naukową mógł na dwa sposoby wpłynąć na znaczny wzrost liczby zgonów zanotowany w latach 90. Po pierwsze, jak podkreślają ekonomiści, jego upadek mający miejsce w analizowanym okresie (dezindustrializacja) mógł w znacznej mierze przyczynić się do pogorszenia stanu psychofizycznego mężczyzn.

Zobacz także: Rosyjski przemysł ciągnie całą gospodarkę w dół

Przemysł za czasów socjalizmu odgrywał niezwykle ważną rolę w życiu pracowników. Po pierwsze praca w nim wiązała się ze stabilnym, dożywotnim oraz stosunkowo dobrze płatnym zatrudnieniem. Pracownicy tego sektora cieszyli się relatywnie dużym prestiżem społecznym. Co więcej, mogli oni liczyć na szereg bezpłatnych usług. Przedsiębiorstwa zajmowały się między innymi zapewnieniem opieki zdrowotnej, mieszkania, ośrodków mających służyć do uprawniania sportu bądź konsumpcji kultury zatrudnionym pracowników. Przy czym, na takowe cele przeznaczały niemałe środki. W wypadku Rosji rocznie firmy na różnego rodzaju świadczenia przeznaczyły od 3 do nawet 5 proc. PKB. 

Z tych powyżej wymienionych powodów, kiedy doszło do dezindustrializacji na początku lat 90. (w latach 1986-1995 na Węgrzech zatrudnienie w przemyśle spadło o 43 proc.), wielu pracowników znalazło się w niezwykle niekorzystnej dla nich sytuacji. Zostali oni zmuszeni do pożegnania się między innymi z wysokim statusem społecznym, pewnym zatrudnieniem oraz różnego rodzaju darmowymi świadczeniami. Taka kumulacja negatywnych zmian mogła doprowadzić do tego, iż wielu mężczyzn zaczęło odczuwać silny stres, który nie tylko sam z siebie jest szkodliwy dla zdrowia, ale również zwiększa prawdopodobieństwo podjęcia bardzo nieodpowiedzialnych zachowań na przykład zażywania alkoholu w znacznych ilościach.

Zobacz także: Ukraiński przemysł kolejowy potrzebuje nowego Planu Marshalla

Socjalistyczne uprzemysłowienie zniszczyło mężczyzn!

Z kolei naukowcy popierający drugie wyjaśnienie wskazują, iż problemem nie była dezindustrializacja, a industrializacja! Otóż socjalistycznie uprzemysłowienie miało wytworzyć anomiczne warunki sprzyjające niezdrowemu stylowi życia i autodestrukcyjnym zachowaniom mężczyzn. Przy czym naczelnym przykładem takiego zachowania jest nadmierne spożywanie alkoholu. W 1984 roku, czyli na kilka lat przed upadkiem rosyjskiego przemysłu, roczna konsumpcja czystego alkoholu na mieszkańca w Związku Radzieckim przekraczała 14 litrów. Oznacza to, że gdyby wtedy tylko dorośli mężczyźni pili alkohol, to musieliby oni konsumować pół litra wódki co dwa dni, aby analizowany wskaźnik był aż tak wysoki. Biorąc pod uwagę te dane, badacze wskazują, iż nadejście kapitalizmu doprowadziło do znacznych wzrostu liczby zgonów, ale nie względu na dezindustrializacji, a na wzrost podaży i tym samym spadek cen alkoholu (szczerzej o alkoholizmie w Rosji piszemy w tym artykule: Alkoholizm w Rosji i jak Gorbaczow wypowiedział mu wojnę [BADANIE]).

Kto ma rację? Winna jest dezindustrializacja czy industrializacja?

No dobrze, a kto z nich ma rację? To postanowili empirycznie rozsądzić wcześniej wspomniani przeze mnie badacze. W celu ustalenia odpowiedzi na interesujące nas pytanie postanowili dokładniej przyjrzeć się dwóm krajom — Węgrom oraz Rosji. W wypadku tego pierwszego kraju ekonomiści przeanalizowali losy mieszkańców 52 miastach w latach 1989-95 (wtedy to miał miejsce największy wzrost wskaźników zgonów) liczących od 5 tys. do 100 tys. mieszkańców, w wypadku których zatrudnienie w przemyśle w 1989 roku przekraczało 30 proc. Z kolei w przypadku Rosji, postanowiono przyjrzeć się losom 514 miast w latach 1991-1999, liczących od 3 tys. do 200 tys. mieszkańców, leżących w europejskiej części kraju. Po zebraniu danych, przeprowadzeniu odpowiednich wyliczeń, badacze otrzymali następujące wyniki. 

Zobacz także: Upadek Związku Radzieckiego był wspaniałym wydarzeniem dla klimatu

W wypadku Węgier dezindustrializacja miała istotny statystycznie wpływ na wskaźniki umieralności. Otóż zgodnie z podstawowymi wyliczeniami autorów, prawdopodobieństwo śmierci mężczyzny urodzonego w mieście wysoce zdezindustrializawanym (spadek zatrudnienia w przemyśle w latach 1989-1995 przekroczył 50 proc.) było aż o 14,6 proc. większe od szans na to, że taki smutny los spotka osobnika płci męskiej urodzonego w mieście, którego przemysł nie opuścił. Przy czym, co warto zaznaczyć, wpływ dezindustrializacji pozostawał istotny statystycznie niezależnie od specyfikacji modelu, liczby zmiennych oraz testów kontrolnych. 

Co więcej, teza o szkodliwym wpływie uprzemysłowienia na robotników została przynajmniej w wypadku Węgier sfalsyfikowana. Otóż jeżeli faktycznie było tak, jak twierdzą niektórzy badacze (socjalistyczna industrializacja rzeczywiście sprzyjała rozpowszechnieniu się autodestrukcyjnego trybu życia wśród mężczyzn) wzrost wskaźnika umieralności powinien tym większy, im więcej w danym mieście osób było zatrudnionych w przemyśle. No cóż, tak powinno być w teorii, ale w praktyce badaczom nie udało się wykryć istotnego statystycznie wpływu początkowego poziomu zatrudnienia w przemyśle na późniejszą umieralność mężczyzn. Przy czym, wnioski z analizy rosyjskich miast brzmią praktycznie tak samo, czyli dezindustrializacja miała istotny statystycznie wpływ na wzrost współczynnika zgonów, choć w wypadku tego kraju nie udało się całkowicie odrzucić hipotezy o negatywnych skutkach industrializacji.

Niemiecki przemysł cierpi katusze, ale badania koniunktury zwiastują poprawę

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker