Jak powstało nasze małe wydawnictwo

ponadwszystko.com 3 lat temu

“Jeśli tylko zmienić marzenia w plany – wszystko staje się możliwe.”

Każdy z nas ma marzenia, czasami łatwe do zrealizowania, niekiedy zaś wydawać by się mogło nierealne…
Naszym marzeniem było wydanie książki dla dzieci – marzenie chyba realne.
Przecież wszyscy teraz wydają książki, więc i nam musi się udać.
Udało się!
Jednak droga jaką przeszłyśmy już nie była taka łatwa.

Dwie nauczycielki przedszkola o których nikt nie wiem, nikt nas nie zna.
Pomysł na książkę jest, ale co dalej.
Zaczęłyśmy zagłębiać się w temacie i nasze marzenie okazało się nie takie łatwe do zrealizowania.
Mogłyśmy napisać do kilkunastu wydawnictw i czekać, czy komuś spodoba się nasz pomysł, ale… kto zaryzykuje wydanie książki, którą napisały nikomu nieznane nauczycielki. Marna szansa.
Zastanawiałyśmy się czy ryzykować i czekać kilka miesięcy na odpowiedź, może ktoś się zlituje. Bałyśmy się, iż będzie to trwało bardzo długo, a na końcu nasz zapał zmaleje bo okaże się najgorsze i żadne wydawnictwo nie zaryzykuje.

Co zrobiłyśmy, aby pojawił się “Świat Florka?”
Naszą pierwsza książkę wydałyśmy SAME.

Posłuchajcie.

Po pierwsze ustaliłyśmy plan.

  1. Znaleźć drukarnie, która wyda naszą książkę.
  2. Znaleźć grafika/ilustratora, który zilustruje Florka.
  3. Znaleźć firmę, która zrobi skład i łamanie.
  4. Znaleźć firmę, która zajmie się korektą naszej książki.

To na początek były najważniejsze podpunkty.
Wysłałyśmy setki maili do różnych drukarni. Dałyśmy ogłoszenie, iż szukamy grafika. Sprawdzałyśmy cenniki korekt oraz składu książki.

I uwaga okazało się, iż jednak nas na to nie stać.
Hmmm co teraz. Nie poddamy się. Pożyczymy kasę. Taka była pierwsza myśl.
Później jednak ktoś podpowiedział nam o platformie crowdfundingowej. Zaczęłyśmy czytać i podjęłyśmy decyzję, iż zaryzykujemy i w ten sposób spróbujemy zdobyć pieniądze na wydanie naszej książki. Czyli jedna decyzja podjęta.

Wyceny drukarni różniły się bardzo, przeanalizowałyśmy wszystkie oferty i wybrałyśmy drukarnie z Wrocławia.
Kolejny punkt z listy zaliczony. Co dalej… Ofert ilustratorów dostałyśmy mnóstwo, ceny też bardzo się różniły i stylistyka również. Miałyśmy ogromny problem, kogo wybrać. Z pomocą przyszedł mąż jednej z nas (mąż Natalii), który jest grafikiem, jednak w innej branży, ale zdecydował się spróbować stworzyć postać Florka. Dałyśmy mu do przeczytania książkę i poprosiłyśmy, aby stworzył naszego małego bohatera. Po kilku dniach pokazał nam Florka i wiedziałyśmy, iż to Michał zostanie naszym ilustratorem

Została korekta oraz skład i łamanie. Nawiązałyśmy współpracę z firmą, która robi nam do tej pory wszystkie korekty, zaś skład i łamanie okazało się, iż nasz rodzinny grafik też się tego podejmie.

Wszystko ustalone. Marzenie powoli staje się rzeczywistością.
Ostatnie decyzja dotyczyła pieniędzy, których potrzebowałyśmy na wydanie i opłaty. Zdecydowałyśmy się zdobyć pieniążki poprzez portal Polak Potrafi. I udało się uzbierałyśmy ponad 6000 tys. które pomogły nam wydać naszą pierwszą książkę.

Mając już większe doświadczenie i wiedzę postanowiłyśmy wydać kolejną część Florka.
Ilość pozytywnych komentarzy oraz informacja, iż dzieci pokochały Florka dodały nam skrzydeł i przy współpracy z tą samą drukarnia wydałyśmy kolejną część przygód Florka, już nie korzystałyśmy z portalu Polak Potrafi, tylko wydawałyśmy zarobione pieniążki

To nie koniec naszej przygody z wydawaniem. W kolejnym roku zaryzykowałyśmy i wydałyśmy Planery dla Nauczycieli Przedszkola oraz Planer dla Mamy. Wszystko wydawało się już takie łatwe.
Aż nagle dostałyśmy informację, iż drukarnia z którą tak dobrze nam się współpracuje ogłosiła upadłość. Bardzo zła dla nas wiadomość, bo proces szukania nowej drukarni musiał ruszyć od nowa.
Tym razem drukarnia z Krakowa zgodziła się wydawać nasze propozycje.

To nasze dzieła.

Przyszedł czas na kolejny krok.
Kartonowa książka dla dzieci. Mamy już doświadczenie to powinno być łatwo…
Tym razem nasza wizja książki dla najmłodszych wymagała stworzenia bajkowych ilustracji. Nasz grafik nie podjął się tego wyzwania, wiec pierwszy punkt to znaleźć ilustratora i zapytać naszą drukarni o wycenę. I otrzymałyśmy bardzo złą wiadomość. Niestety książki kartonowe wydaje kilka drukarni, więc poszukiwania rozpoczęłyśmy od nowa.
Całkowicie przez przypadek na naszej drodze pojawiła się pani Ania, która ma ogromny talent do tworzenia pięknych obrazów. Powiedziałyśmy o wizji naszej książki, pani Ania, która do tej pory nigdy nie robiła ilustracji do książek, zgodziła się. Zatem do dzieła.

Powstały piękne, manualnie malowane ilustracje do naszej najnowszej książki “Leo i Tuli”.

Czy samodzielne wydawanie książek jest łatwe?
Łatwe to może nie jest, ale MOŻLIWE.

Nasze marzenia się spełniły. jeżeli macie jakieś pytania to piszcie śmiało, postaramy się odpisać.

Idź do oryginalnego materiału