Okulary Oakley kupuj tylko od polskiego dystrybutora!

pawellipiec.pl 3 lat temu

Jakiś czas temu miałem „małą kraksę” na rowerze. Najbardziej ucierpiała duma, ale i rower lekko oberwał. To była pierwsza (i miejmy nadzieję ostatnia) poważniejsza gleba. Przy okazji nauczyłem się w praktyce, dlaczego okulary zakładamy na paski od kasku, a nie pod – wystrzeliły przy upadku ładnych kilka metrów w bok. Z dwojga złego lepiej w bok, niż gdyby przypięte paskami wbiły się w twarz.

Jakoś się pozbierałem. Znalazłem obie lampki, komputerek, kask i okulary. Jak się później okazało, w tym powypadkowym szoku nie zauważyłem, iż zginał mi jeden niewielki element. Przepadł w trawie mostek trzymający górną i dolną część oprawek.

Oakley Sutro

3 tygodnie spędziłem na próbach skontaktowania się z Oakley’em aby ustalić, czy można gdzieś dokupić sam mostek do modelu SUTRO. Przez te kilkanaście dni koleje osoby z różnych działów przekierowywały mnie między sobą, aż w końcu kończyłem (za każdym razem na tym samym) niedziałającym formularzu kontaktowym. Gdyby to były okulary za 20 PLN z marketu, pewnie machnąłbym ręką i kupił kolejne, bo jednak szkoda czasu. Przy produktach premium oczekuję jednak nieco innej obsługi.

W końcu znajomy podpowiedział, iż może warto napisać do sklepu, w którym kupiłem oksy. Pomyślałem, iż to raczej scenariusz skazany na niepowodzenie, bo co tu może zrobić sklep, który jest jedynie jednym z wielu dystrybutorów.

Tonący brzytwy się chwyta. Co szkodzi napisać maila do sklepu? A może coś poradzą? Napisałem, nakreślając całą historię, ze świadomością, iż o żadnej naprawie gwarancyjnej nie może być mowy, ale być może uda się dokupić ten brakujący element.

Ze sklepu dostałem w odpowiedzi prośbę o przesłanie okularów i „zobaczymy, co da się zrobić”. Wysłałem i pogodziłem się z tym, iż nic już z tego nie będzie. choćby zacząłem szukać nowych okularów innej marki. Kto mnie zna, ten wie, iż ten proces nie jest ani łatwy, ani krótki ;).

Nie wiem ile to trwało od wysyłki do kontaktu ze strony Optyline – tydzień, może trochę lepiej. W każdym razie przyszedł mail z krótką informacją – odsyłamy kompletne okulary do paczkomatu, na który było realizowane zamówienie.

SZOK! Zupełnie szczerze – zaskoczenie sezonu! Producent nie poradził sobie choćby ze skutecznym nawiązaniem kontaktu, a sklep załatwił temat praktycznie od ręki!

Okulary wróciły całe i zdrowe. Dzięki Optyline.pl!

Także polecam sklep Optyline. Polecam okulary Oakley (to jest jednak topowy produkt). Serdecznie natomiast nie polecam kontaktu z Oakley!

Rodzi się pytanie: czy pokusiłbym się kolejny raz na zakup okularów tej marki? Przyznam, iż to spory zgryz – obsługa tragiczna (niewiele dało się zrobić gorzej), ale produkt rewelacyjny. Przeważyłoby chyba poczucie, iż w razie potrzeby mogę liczyć (bardziej niż na producenta) na takich ludzi jak w Optyline.pl. Oczywiście, iż gdybym miał kupić kolejne oksy to tylko u nich! I tak to wygląda z perspektywy konsumenckiej.

Z czysto zawodowej perspektywy jestem mocno zaskoczony. Jak to możliwe, iż marka sprzedająca produkty premium, jedne z najlepszych, jeżeli nie najlepsze w swojej branży, może mieć tak tragicznie spartaczony proces obsługi klienta?! Jak długo można udawać, iż doświadczenie marki to sam produkt, kiedy tak naprawdę to jest głównie to, co „poza” produktem?!

Idź do oryginalnego materiału