1907. Minęło tyle lat, a ja mam wrażenie, jakby to było wczoraj...

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 3 tygodni temu
Nie wiem dlaczego, ale to była jedna z tych śmierci, która szczególnie mną wstrząsnęła. W kwietniu 2004 roku byłam w pierwszej klasie gimnazjum i już dosyć żywo interesowałam się tym, co dzieje się wokół mnie. Z drugiej strony bardzo lubiłam oglądać w tamtym czasie serial "Na dobre i na złe" opowiadający o perypetiach personelu z fikcyjnego szpitala w równie fikcyjnej miejscowości o nazwie Leśna Góra. Jedną z głównych postaci ówczesnego serialu była siostra oddziałowa grana przez aktorkę Darię Trafankowską.
Na początku, czyli w 2000 roku, wydawała mi się ona dosyć oschła i surowa. W tamtym okresie czasu dosyć dużo czasu spędzałam w szpitalach i może po prostu chciałam ją taką widzieć? A iż przy okazji miałam bujną wyobraźnię, to bardzo często "widziałam" ją w sytuacji, kiedy pobiera mi krew albo podłącza kroplówkę. Jednak z czasem coraz bardziej zaczęłam się do niej przekonywać, aż wreszcie ją polubiłam. I tak jak jako dziesięciolatka za nic na świecie nie chciałam, aby wykonywała mi jakieś zabiegi, tak jako owa trzynastolatka wręcz przeciwnie, chciałam aby pielęgniarki które spotykam były takie jak ona - ciepłe i życzliwe.
To były jeszcze dla mnie bezinternetowe czasy, a głównym przekaźnikiem informacji była prasa. To pewnie z niej dowiedziałam się, iż Daria Trafankowska jest bardzo chora. Czy zdawałam sobie wtedy sprawę z tego, jak ciężką chorobą jest nowotwór trzustki, z jakim się zmagała? Podejrzewam, iż nie, chociaż co nieco o nim wiedziałam, także dzięki serialowi, w którym grała. Potem trafiłam na informację, iż umarła. A może nie wyczytałam tego w prasie, tylko usłyszałam w telewizji? Po tych dwudziestu latach trudno jest mi to określić.
Wielokrotnie zastanawiałam się, jaka Daria Trafankowska była poza planem. Co ciekawe, w mojej pamięci jeszcze tkwi jakiś artykuł o niej, czy też z nią wywiad, w którym opowiadała, jak to najpierw dała swojemu synkowi Witowi buraczki do zjedzenia, a potem panikowała, iż chłopiec ma krew w stolcu. Ale chyba nie znalazłam wtedy zbyt dużo artykułów na jej temat. Przynajmniej w tym, co czytało się w moim domu.
Teraz, teraz jest internet, bardzo gwałtownie i łatwo znaleźć interesujące nas rzeczy. Dziś, w dwudziestą rocznicę jej śmierci na głównej stronie Onetu pojawiły się dwa artykuły (a pewnie jest ich i więcej), które niejako przybliżają sylwetkę Darii Trafankowskiej. Pozwólcie, iż się nimi z Wami podzielę.

Daria Trafankowska odeszła 20 lat temu. W szpitalu doszło do przykrej sytuacji

Daria Trafankowska odeszła 20 lat temu. Obawiała się, iż nie wygra walki z chorobą nowotworową i "zawiedzie wszystkich", którzy trzymają za nią kciuki. Mówiła o tym w ostatnim wywiadzie dla "Vivy". "Ciągłe przypominanie choremu: >>Bądź dzielny, tak wiele zależy od ciebie<<, jest dla mnie stresujące. A jeżeli się nie uda, choć tak bardzo się staram? Prócz samej choroby zadręczy mnie przekonanie, iż zawiodę wszystkich, którzy we mnie wierzyli. Nie chcę tego" - opowiadała. Gdy trafiła do szpitala onkologicznego "zaprzyjaźniona" osoba doniosła prasie, że... ma raka.
Daria Trafankowska przed śmiercią udzieliła wywiadu "Vivie" (Viva / AKPA)
Daria Trafankowska cieszyła się ogromną popularnością, głównie za sprawą roli oddziałowej Danuty Tretter w serialu "Na dobre i na złe". O tym, iż choruje na raka trzustki, dowiedziała się rok przed śmiercią. Mimo to nie zrezygnowała z grania i do końca wierzyła, iż uda jej się wyzdrowieć.
Teatr Powszechny przeżył oblężenie, gdy koledzy zorganizowali dla niej koncert, z którego dochód został przeznaczony na eksperymentalną terapię w klinice w Salzburgu. Aktorkę leczono immunoterapią, podając szczepionkę wychodowaną w oparciu o badania krwi dr. Klehra.
W swoim ostatnim wywiadzie dla "Vivy" Trafankowska mówiła, iż dawka dobroci i wsparcia, jaką otrzymuje od ludzi, jest dla niej paraliżująca.
- Głupio mi, iż wokół mnie jest tyle zamieszania. Nie lubię być w centrum uwagi - opowiadała Justynie Kobus.

Daria Trafankowska w marcu 2004 roku
udzieliła wywiadu "Vivie" (Onet)
"Trafankowska ma raka"
Nie używała słowa "rak", bo się go bała, wolała "nowotwór", który "brzmi znacznie lepiej". Ze swojej choroby nie chciała robić sensacji - bała się, iż gdy będzie mówić publicznie o tym, co ją spotkało, ktoś pomyśli, iż "chwyta się wszystkiego", by przypomnieć o swoim istnieniu.
Gdy trafiła na oddział onkologiczny, doszło do przykrej sytuacji - ktoś "życzliwy", podając się za pracownika szpitala, powiadomił media, iż "Trafankowska ma raka". Rozdzwoniły się telefony. Aktorka prosiła dziennikarzy, by nie upubliczniali informacji, bo jest w trakcie badań i wciąż nie ma postawionej diagnozy. "I nikt nie napisał. Zachowano się bardzo fair" - przyznała.
Za to poczytny dziennik, dla którego regularnie pisywała felietony, wykorzystał jej chorobę do podniesienia nakładu. Aktorka udzieliła redaktorom gazety szczerego wywiadu, który został okrojony i sprowadzony do taniej sensacji.
"Po wydrukowaniu go byłam załamana. Przeczytałam wszystko to, czego chciałam uniknąć. Prosiłam, by skupić się na moich podziękowaniach dla ludzi, którzy mnie wspierają. Wszystko, co było dla mnie ważne, wypadło z rozmowy. Zostały banały. W dodatku wyglądało na to, iż choroba jest jakimś pozytywnym wydarzeniem w moim życiu, bo nagle odkryłam, ilu mam przyjaciół i jakie życie jest fajne. A to bzdura, bo o tym zawsze wiedziałam" - wspominała z żalem Trafankowska.

"Nic się nie zmieniło"
Zdawała sobie sprawę z tego, iż w przypadku raka trzustki z przerzutami na wątrobę rokowania są kiepskie. Sięgała po fachową literaturę, podręczniki dla lekarzy i studentów medycyny, które informowały, iż "w większości przypadków choroba kończy się zgonem na przestrzeni od trzech do sześciu miesięcy". A ona miała bardzo rzadki rodzaj nowotworu, przyjmowała silną dotętniczą chemię, po której czuła się fatalnie. Nie traciła jednak nadziei.
- Tak sobie myślę, iż skoro jest napisane "w większości", a ja po pięciu miesiącach od diagnozy wciąż pracuję i radzę sobie, to może jestem w tej mniejszości? Bardzo bym tego chciała" - mówiła.
Swoje życie podzieliła na to przed chorobą i po chorobie. Wcześniej wypijała "morze kawy, wypalała mnóstwo papierosów, notorycznie się odchudzała", jednak nigdy nie miała problemów gastrycznych. Gdy zachorowała, dotarło do niej, iż być może wahania wagi osłabiają trzustkę. Odstawiła używki, przeszła na ścisłą dietę. Choroba nie przewartościowała jej życia, nie sprawiła, iż dowiedziała się czegoś nowego. Wciąż dużo pracowała, ale gdy padało hasło "chemia", nie dzwoniła do lekarza i nie przekładała terminu.
"Jak się głębiej zastanowię, dochodzę do wniosku, iż nie odbywałam głupich spotkań. jeżeli coś już robię, jest to dla mnie ważne. Nie mogę powiedzieć: >>Boże, ile czasu zmarnowałam, a nie wiadomo, ile mi go zostało<<. To byłaby nieprawda, bo niczego nie żałuję. W moim postrzeganiu świata i ludzi nie dokonała się żadna rewolucja".
Daria Trafankowska w styczniu 2004 r. (Zawada / AKPA)

Grób Darii Trafankowskiej na warszawskich
Powązkach (wikipedia)
Rak to "uczciwa" choroba
Aktorka pracowała niemal do samego końca, nagrywając kolejne odcinki "Na dobre i na złe", pracując w radiu i przygotowując program medyczny "Nasze rytmy zdrowia", gdzie spotykała się z lekarzami i chorymi. Lubiła to i miała nadzieję, iż tak już pozostanie. Jednak scenarzyści "Na dobre i na złe" byli przygotowani na każdą ewentualność i pisali "z dużą ostrożnością".
Przez pierwsze trzy miesiące od diagnozy aktorka czuła się bardzo dobrze i wciąż pytała swoją psychoterapeutkę "kiedy ją walnie". No i walnęło... "Wtedy się uspokoiłam. Kiedy boli, tak mocno skupiam się na walce z bólem, iż przestaję kombinować. Na szczęście wciąż mogę pracować" - podkreślała.
"Coraz więcej we mnie spokoju. Choroba nowotworowa ma w sobie coś bardzo uczciwego, przy całym jej okrucieństwie. Daje czas na uporządkowanie swojego życia, jakiego nie da wylew czy zawał serca".
Daria Trafankowska zmarła 9 kwietnia 2004 roku. Spoczęła na cmentarzu Powązkowskim.

Na podstawie: https://plejada.pl/newsy/ostatni-wywiad-darii-trafankowskiej-coraz-wiecej-we-mnie-spokoju/0lmehxn

Idź do oryginalnego materiału